29 listopada 2013 r. to szczególna dla mnie data. Tego dnia po wielu latach w końcu spełniło się moje marzenie… byłam na koncercie Thomasa Andersa!
Thomas przyjechał tego dnia do Częstochowy, czyli do miasta, w którym aktualnie studiuję. Nawet nie wiecie, jaka byłam szczęśliwa, gdy się o tym dowiedziałam! Od razu poczułam, że po tak długim czasie wreszcie stanie się coś wyjątkowego… zobaczę go na żywo.
Już nie mogłam się doczekać i odliczałam z niecierpliwością czas do tego szczególnego dnia.
W międzyczasie okazało się jeszcze, że w Internecie zorganizowany jest konkurs, w którym można wygrać bilet i to na całkiem dobre miejsce. Pomyślałam: „Co mi szkodzi spróbować?” i wzięłam w nim udział. Po kilku dniach okazało się, że było warto. Wygrałam bilet! To dopiero szczęście! Podwójne.
Z jeszcze większą niecierpliwością zaczęłam odliczać czas do tego dnia. Aż w końcu nadszedł. Gdy już dotarłam na miejsce i zobaczyłam scenę, uświadomiłam sobie, że za chwilę pojawi się na niej mój idol. Aż łezka mi się w oku zakręciła.
Musieliśmy na niego trochę zaczekać, ponieważ koncert zaczął się z lekkim opóźnieniem, ale tego momentu, w którym się pojawił, nie zapomnę do końca życia. Cóż za emocje!
Koncert był cudowny. Wszyscy świetnie się bawili. Thomas śpiewał rewelacyjnie ( jak zawsze ). Szkoda tylko, że to wszystko trwało tak krótko. Ale cóż, wszystko co dobre, szybko się kończy…
Tak się jeszcze złożyło, że koncert ten odbył się nieco ponad tydzień przed moimi urodzinami. Dostałam wspaniały prezent!
A na pamiątkę zostało mi jego zdjęcie z autografem, które, oprawione w ramkę, zajmuje honorowe miejsce w moim domu. Nie sposób go nie zauważyć, kiedy się do niego wejdzie.
Poniżej znajduje się link do galerii zdjęć, które sama zrobiłam.